poniedziałek, 9 grudnia 2013

Epilog



I na tym kończy się nasza przygoda z tym blogiem. Mam nadzieję, że chociaż komuś się podobał :)
Zapraszam tymczasem na moje nowe blogi :
Lui 

środa, 4 grudnia 2013

13.

"So much for my happy ending... 
You were everything that I wanted
We were meant to be, supposed to be, but we lost it... " 


* pięć miesiący później *
Mimo iż mamy wrzesień ja nadal jestem w Barcelonie. Nie utrzymuję kontaktów z mamą Dzwoniła ze dwa razy w sierpniu. Ale rozmowy były krótkie. Powiedziałam jej, że nie wrócę do Polski, dopóki nie ogarnę wszystkiego tutaj. Od dwóch miesięcy mieszkam z tatą, którego odnalazłam tutaj. W Barcelonie. Co prawda jego mieszkanie jest o wiele mniejsze od Twojego domu. Ale nie narzekam. Wraz z tatą nadrabiamy stracony przez lata czas i jest nam wspaniale we dwójkę. Jeśli zaś chodzi o Neymara... To od tamtej nocy nie miałam z nim kontaktu. Tak, przespałam się z nim. Jednak po wszystkim wybiegłam z jego wielkiej willi. Nie wiem nawet czemu. Coś w środku mnie mówiło, że zabieram dziecku ojca. On, co prawda próbował nawiązać ze mną kontakt, ale nie chciałam tego. Spotykałam się jedynie z Gerardem. On powiedział mi, że Ney wyjechał do Brazylii, ponieważ Carolina urodziła. Tata dał mu urlop, ponieważ Messi był już całkowicie sprawny. Jeśli natomiast chodzi o moje kontakty z Gerardem... To jest to trochę skomplikowane. Byliśmy razem przez miesiąc, ale co tu dużo mówić, nie wypaliło. Polecieliśmy nawet na tydzień na Hawaje. Było wspaniale. Świetnie się razem bawiliśmy, ale oboje wyczuliśmy, że to nie było to.
Wspierałam go na każdym meczu. Krótko mówiąc, byliśmy typową parą... Ale traktowaliśmy siebie bardziej jako przyjaciół, niż kochanków. Piłkarze mówili, że pasujemy do siebie... Ale co zrobić, jak tego nie czuliśmy ? Teraz nadal jesteśmy przyjaciółmi. Odwiedzamy się, wspólne wyjścia do kina i takie tam. On wie, że ja cały czas kocham Neymara... I gdyby nie on to nie wiedziałabym o Brazylijczyku tego, co wiem teraz. A więc, urodził mu się synek, którego nazwał Davi. Mały jest jego oczkiem w głowie. Cały czas wrzuca nowe zdjęcia małego. Cały czas jest też w Brazylii. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że ta Carolina też tam jest. Tak. Przemawia przeze mnie zazdrość. No to by było na tyle. Więcej Ci opowiem, jak wrócisz do Hiszpanii. 
Luiza
No ! List napisany, można wysyłać. - pomyślałam i zaczęłam ubierać koturny. 
Listopad w Hiszpanii jest cudowny. Nie jest tak zimno jak w Polsce. Ba ! Tutaj cały czas jest ciepło. 
- Lui, ktoś do Ciebie! - krzyknął mój tata, kiedy ubierałam się w pokoju. 
Wyszłam z pomieszczenia szybkim krokiem. Byłam ciekawa czy to nie przypadkiem moja przesyłka. Jak ostatnim razem mama dzwoniła do mnie w sierpniu mówiła, że moja książka o Neymarze przyszła. A, że ja do Polski nie chciałam wracać, to poprosiłam mamę, aby przysłała mi ją do Hiszpanii. Lecz ku mojemu zdziwieniu nie była to książka. 
- Hej. 
- Co Ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Wróciłem. Co prawda trudno było mi odnaleźć Ciebie, bo Gerard mi nic nie chciał powiedzieć. Dobrze, że on wszystko mówi Cescowi, a od Fabsa łatwo rzeczy wycisnąć. - uśmiechnął się jednym z najbardziej zniewalających uśmiechów na ziemi 


- Może wejdziesz ? - zaproponowałam 
- A czy on może wejść ze mną ?- zapytał a moim oczom ukazał się uroczy maluch - Poznaj Daviego. A Ty mały, poznaj ciocię Luizę. - po raz kolejny się uśmiechnął 
Wpuściłam ich do środka. Tata zapobiegawczo wyszedł z domu. Niby poszedł biegać. Pewnie chciał mnie zostawić samego z Neymarem. Nie wiedziałam co mam zrobić. Tak bardzo tęskniłam za nim...
- Napijesz się czegoś ?
- Ja dziękuję, ale jakbyś mogła to poprosimy trochę mleka dla tego malucha. 
*z perspektywy Neymara*
To chyba najwyższy czas wszystko jej powiedzieć. Nie mogę już wytrzymać. Mam syna, więc muszę być odpowiedzialny. A teraz jest chyba najodpowiedniejszy moment, żeby to wszystko wyjaśnić.
- Dobra. A teraz siadaj proszę. - poprosiłem - Musimy po raz kolejny poważnie porozmawiać. 
Luiza usiadła na kanapie. Wzięła ode mnie Daviego i zaczęła się z nim bawić. Mały był bardzo zadowolony. Od samego początku polubił ją. To było widać. I to bardzo dobrze się składało.
- Słuchaj. Wiem, że mam dziecko i że taki związek wielu pewnie się nie podoba, ale ja ciebie cholernie kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Mały też Ciebie polubił. On jest jeszcze za mały, żeby wszystko rozumieć. A Carolina stwierdziła, że ona nie może się nim zajmować.. - w tym momencie przypomniałem sobie tą sytuację.
Siedziałem sobie u niej w domu i bawiłem się z Davim a ona była w toalecie i się malowała. Nagle wyszła i mi wykrzyczała w twarz, że ona nie chce go. Że jest za młoda na dziecko i nie może sobie życia marnować jakimś bachorem...
- I kazała mi się z nim wynosić z Brazylii, więc wróciłem do Barcelony. Przez cały ten czas myślałem o Tobie. O tym, że Ty pewnie nigdy byś się tak nie zachowała.... 
- Neymar... Tak mi przykro... nie wiedziałam, że ona jest taką suką. - złapała mnie za rękę. - poczekaj chwilę ja pójdę zadzwonić do taty i za chwilę wrócę. - powiedziała i wyszła z pokoju.
*pięć minut później*
- No ! Załatwione! Dzisiaj zostajesz tutaj na noc. Nie możesz w takim stanie być sam w swoim wielkim domu z dzieckiem. 
- Lui. Jesteś cudowna... tylko jeden problem. Gdzie mały będzie spał ? 
- O to się nie martw. Ja coś znajdę. 
* następnego dnia*
No i zostałem u Luizy na noc. Ona tak wspaniale zajmuje się moim synem. Jakby Davi był także jej synkiem. Dzisiaj na imprezie wezmę się na odwagę i jej to w końcu powiem ! - pomyślałem. 
- O ! Widzę, że już wstałeś. To co, zbieramy się do Ciutat? - zapytała 
Wstałem, ubrałem się i zjadłem śniadanie. Byłem szczęśliwy. W końcu mi się układa ! 
Zegar wybił 11:30 więc wyszliśmy w trójkę z domu i pojechaliśmy na trening. Dzisiaj pierwszy raz chłopaki z zespołu poznają mojego synka. 
Kiedy weszliśmy do środka okazało się, że partnerki innych piłkarzy też tam są. No i rozpoczęły się "ohy i achy". Wszystkie mi mówiły jakiego wspaniałego mam synka. Ale ja to wiedziałem. Natomiast chłopacy od razu zaczęli podstawiać mu piłkę pod nogi. Co z tego, że Daviś ma cztery miesiące. Oni już chcieli zrobić z niego piłkarza. 
- No, co tutaj za zamieszanie się zrobiło ?  - wszedł Tata 
- Niech trener patrzy kto nas odwiedził ! - krzyknął Pique 
I teraz stało się coś czego nie spodziewał bym się po Gerardo Martino. Podszedł on do Daviego i zaczął się z nim bawić. Poprosił on nawet nas abyśmy zrobili mu zdjęcie z małym. Kto by pomyślał, że jeden mały chłopczyk może wywołać takie zamieszanie w szatni piłkarzy Barcelony. 

- Dobra, widzę, że z dzisiejszego treningu nici, więc widzimy się dzisiaj o 17 ! - nakazał Tata

*godzina 17:00, klubowa impreza FCBarcelony, perspektywa Luizy*
Ale tutaj jest ludzi ! Wszyscy piłkarze FCB I FCB B ze swoimi partnerkami ! Na całe szczęście dzieci zostały w domu, bo jakby na przykład mała Valeria spojrzała na pijanego Andresa to by chyba zwątpiła, że jest on taki nienagannie grzeczny w domu. 
- Kochani! Muszę wam coś powiedzieć ! - powiedział przez mikrofon chłopak z którym tutaj przyszłam.- mogę prosić tutaj Luizę? 
Weszłam na scenę. Nie wiedziałam o co może mu chodzić. Nie był on ani trochę pijany. Trochę mnie to zdziwiło, bo z tego co wiem, to Neymar do alkoholu był pierwszy i raczej od niego nie stronił. 
- Jak wiesz, jesteś moją jedyną miłością, oczywiście oprócz Daviego- puścił oczko- Nie wyobrażam sobie mojego życia bez Ciebie. Jesteś mi potrzebna, bo bez Ciebie nie istnieję. A więc, Luizo Isabelo Maroquin, czy wyjdziesz za mnie ? 
Wszyscy na sali zaczęli klaskać. Dani, Adriano i Pique krzyczeli "amargura ! amargura !"^ Neymar pochwycił mnie w ręce i pocałował przy wszystkich.
Nikt jednak nie zauważył, że ja mu jeszcze nie odpowiedziałam ....
_______________________________________________________________
BAM BAM BAM ! Mamy kolejny rozdział ! Wiem, że trochę to trwało, ale nie miałam czasu :c Mam nadzieję, że wam się podoba :) 
Ja tymczasem wykorzystam okazję, aby was zaprosić na moje dwa kolejne blogi :  http://hermanos-alba.blogspot.com/ i http://amor-vanesa-y-carles.blogspot.com/ 
Do napisania!
Luiza :) 


sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 12.

Kiedy wraz z Alexisem wyszliśmy z toalety dostrzegliśmy kłócących się, a w zasadzie bijących się Neymara i Marca. W pierwszej chwili pobiegłam ich rozdzielać, lecz zrozumiałam, że to nie ma sensu, ponieważ oni są ode mnie co najmniej dwa razy silniejsi. Poprosiła Tello, Alexisa i Jonatana o pomoc. Oni bez problemu rozdzielili od siebie dwóch piłkarzy.
- Co wam odbiło ?! - wykrzyknęłam
- Temu typkowi się wydaje, że jesteś jego własnością! Wydaje mu się, że może za Ciebie decydować! Że ja nie mogę spędzać z Tobą czasu! - wykrzyknął Marc
- A temu idiocie wydaje się, że może mi rozkazywać! Że wie lepiej ode mnie co ja do Ciebie czuję ! Przyszedłem się tutaj zwyczajnie napić a on się na mnie rzucił. - Neymar również krzyknął
        Czułam się rozdarta w środku. Z jednej strony kochałam Neymara, ale jego dziewczyna... Poprawka. Była dziewczyna. Jest w ciąży. Kocham go tak, jak jeszcze nikogo innego. Ale czy mogę nienarodzonemu dziecku odbierać ojca?  Przecież każde dziecko potrzebuje taty.

A taki tatuś co ma  inną dziewczynę to by chyba "nie wypalił". Jednak z drugiej strony był Marc. Go też darzyłam jakimś uczuciem. Nie było ono na pewno tak silne jak do Neymara. Nie była to chyba nawet miłość. Po prostu go lubiłam. Bardzo lubiłam. Po tym, jak Sandra go zdradziła zrobiło mi się go żal. Chciałam się nim zająć, pocieszać go. Ale po tym, co odstawili dzisiaj i wczoraj nie mogłabym chyba z nimi być.
- Co z wami się dzieje?! Bijecie się o mnie... Kłócicie jak dzieci... Nie jesteśmy przecież w przedszkolu. Czas dorosnąć. - powiedziałam zdenerwowana.
          W środku się gotowałam. Oni myśleli, że mogą mnie traktować jak jakąś zabawkę. O nie nie nie! Nie pozwolę sobie na takie coś.
- Lui, możemy pogadać ? - zapytał " ni z gruszki ni z pietruszki" Neymar
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że to Bartra zaczął i że Ty nie chciałeś się wcale bić to możesz sobie już darować tę gadkę. - podsumowałam.
- Nie, nie chodzi o to. Chcę z Tobą pogadać. Ale chodźmy stąd. Tutaj jest za duży hałas.
- Ok. Tylko poczekaj chwilkę, bo muszę się z chłopakami pożegnać.
       Neymar ewidentnie nie był zadowolony z tego powodu, ale wiedział, że to, że się zdenerwuje nie polepszy jego sytuacji.
      Najpierw pożegnałam się z Alexisem. Pocałowałam go w policzek, a on w tym czasie szepnął mi na ucho :
- Ja już wiem co się tam będzie działo.
    Mówiąc to poruszył w znaczący sposób brwiami. 
- Alexis ! - skarciłam Chilijczyka
- No co ?  Mówię prawdę. - uśmiechnął się - A teraz idź już, bo Ney się niecierpliwi.
         Podeszłam pożegnać się z dos Santosem i Tello. To Neymar jakoś jeszcze zniósł. Jednak kiedy podeszłam do Bartry to myślałam, że Brazylijczyk zabije go wzrokiem. Nie chcąc ryzykować kolejnej kłótni pomiędzy piłkarzami, więc szybko pożegnałam się z Marciem. Oczywiście unikając zbędnych czułości.
- Możemy jechać. - powiedziałam i podeszłam do Neya
       Wsiedliśmy do jego Volkswagena Touarega i ruszyliśmy z piskiem opon.
- A gdzie my właściwie jedziemy? - zapytałam
- Zobaczysz. To ma być niespodzianka.- widząc, że otwieram usta, aby zadać kolejne pytanie dodał - O nic więcej nie pytaj, i tak Ci nie powiem. - mówiąc to uśmiechnął się do mnie pokazując swoje śnieżnobiałe ząbki. 
     Do końca podróży siedziałam nic nie mówiąc, tylko oglądając widoki za oknem. Cały czas zastanawiałam się, gdzie wiezie mnie Ney. Nie znałam tej okolicy. Była bardzo ładna. Dookoła znajdowały się kolorowe budynki i piękna plaża rozciągająca się aż po horyzont. Nagle Neymar zasłonił mi czymś oczy.
- Nie podglądaj proszę. - powiedział
      Posłusznie wykonałam polecenie chłopaka. Przez pięć minut jechaliśmy w kompletnej ciszy i oczy miałam przysłonięte ciemną opaską. 
- Jesteśmy. Możesz wyjść z auta. - mówiąc to złapał mnie za rękę i pomógł mi wyjść z samochodu. 
      Na zewnątrz było ciepło. Poczułam zapach soli morskiej, co oznaczało że byliśmy blisko Morza Śródziemnego. Nagle poczułam, że nie czuję pod stopami ziemi. Neymar niósł mnie gdzieś na rękach. 
- Odstaw mnie, przecież jestem ciężka. - poprosiłam Brazylijczyka, lecz nie ukrywam, że podobało mi się, że mnie podniósł.  
- Jesteś lekka jak piórko. - powiedział i jakby na potwierdzenie swoich słów podrzucił mnie lekko do góry. 
       Nie protestowałam więcej. Było mi miło, że wypowiedział takie słowa. 
- No. Jesteśmy. Odstawić Cię, czy jeszcze chwilę ponosić ? - zapytał puszczając "oczko" 
- Byłabym Ci bardzo wdzięczna, jakbyś odsłonił mi oczy. 
- Czyli chcesz zostać na moich rękach ? - bardziej oznajmił niż zapytał. 
            Kiedy czarna opaska zniknęła z mi z oczu ujrzałam prześliczny, ogromny dom. Na środku salonu stał duży stół na którym stały dwie czerwone świeczki tworzące romantyczny nastrój.  Neymar musiał mieć wszystko już dawno zaplanowane, ponieważ w piekarniku piekła się zapiekanka ze szpinakiem, a na blacie w kuchni znajdowała się sałatka z tuńczykiem w sosie z mango. 
- Rozgość się i rozejrzyj po domu, bo ja muszę jeszcze coś zrobić. - powiedział to i wszedł na piętro.
      Ja zaczęłam się rozglądać po domu. Był on bardzo zadbany. Wszędzie panował nienaganny porządek. Nie spodziewałam się tego po Brazylijczyku. Poszłam wgłąb salonu i moją uwagę przykuła dębowa komoda znajdująca się obok ogromnych drzwi prowadzących do niemałego ogrodu. Na tej szafce stało jakieś zdjęcie. Kiedy podeszłam bliżej nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Na komodzie było moje zdjęcie w Blaugranowej koszulce wycięte z gazety. 
- Widzę, że już znalazłaś najważniejszą rzecz w moim domu. - ni stąd ni zowąd pojawił się za mną Neymar przytulając mnie od tyłu. 
      Piłkarz ubrany był w garnitur. Wyglądał zniewalająco, ale nie mogłam mu tego przecież powiedzieć, ponieważ wciąż byłam jeszcze trochę zła za to, że dopiero dzisiaj powiedział mi, że będzie miał dziecko. Wiem, że to nie jego wina, że Carolina dopiero dwa dni temu powiedziała mu to. Jednak dziecko to nie był taki sobie błahy problem. To jest żywa istota, która potrzebuje zainteresowania, troski i opieki. Potrzebuje obojga rodziców.
- Lui, wszystko w porządku ? Od pięciu minut patrzysz się na mnie jak na zjawę. - zapytał zaniepokojony Neymar i swoją ręką dotknął mojego czoła. 
- Tak. Teraz już wszystko w porządku.
       Jego dotyk sprawił, że w całym ciele poczułam wibracje. Ciepło rozeszło się w nim w przeciągu kilku sekund. Byłam teraz szczęśliwa mimo tych wszystkich kłopotom. 
-  A jaka to okazja? - zapytałam wskazując na nakryty stół   
      Neymar musiał wyłożyć posiłek podczas kiedy ja oglądałam jego dom. 
- Czy zawsze musi być jakaś okazja ? Ty tutaj jesteś i to wystarczy. - pocałował mnie w czoło. 
Pocałował tak, jak kiedyś robił to mój tatuś. Ten, który teraz krąży gdzieś po Hiszpanii.
Przez to myślenie o moim tacie oczy mi się zaszkliły.
- Lui! Co się z Tobą dzisiaj dzieje?  Chodź, może lepiej zjedzmy coś. 
      Podeszliśmy do stołu. Neymar nałożył mi porcję. Zaczęliśmy jeść w ciszy. Nagle Brazyliczyk zaczął się śmiać. 
- Co jest ? - zapytałam. 
- Ubrudziłaś się. - odpowiedział i zbliżył się do mnie. Kciukiem starł sałatę z kącika moich ust. Zbliżył swoją twarz do mojej tak,że czułam jego oddech na moim policzku. Spojrzałam mu prosto w oczy. Jego brązowe tęczówki obserwowały moje usta. Jego wargi zbliżyły się do moich. Pocałował mnie namiętnie. 
- Smakujesz szpinakiem. - powiedział i po raz kolejny się uśmiechnął. - Chodź ze mną na chwilkę. - złapał mnie za rękę i zaprowadził na piętro jego domu.
      Otworzył drzwi jednego z wielu pokoi na tym piętrze. W pokoju zobaczyłam duże łóżko na którym znajdowały się płatki czerwonych róż. 
- Czy Ty chcesz mnie zaciągnąć do łóżka ? 
- Skąd ten pomysł Skarbie.- odpowiedział i pocałował mnie w szyję. 
Tak. Neymar chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Jednak o dziwo teraz mi to nie przeszkadzało. Chciałam tego. Zapomniałam o wszystkich problemach i dałam się ponieść chwili. 
Neymar delikatnie ściągnął ze mnie bluzkę. Ja rozpięłam mu koszulę. Zaczęliśmy się całować. Poczułam się fantastycznie. Ja kocham go, a on kocha mnie. 

_________________________________________________________________
I kolejny rozdział gotowy :) 
Tym razem dedykacja dla Julii <3 .  
Kolejny rozdział już za tydzień, a tymczasem zapraszam na prologi : http://hermanos-alba.blogspot.com/ i http://amor-vanesa-y-carles.blogspot.com/ . 
Do napisania, Lui 

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 11



- A więc słuchaj. Dziewczyna, z którą rozstałem się pięć miesięcy temu dwa dni temu oznajmiła mi, że będziemy mieli syna. Że jest w ósmym miesiącu ciąży. Zdaję sobie sprawę z tego, że powinienem Ci to powiedzieć w dniu w którym się poznaliśmy, ale Ty jesteś taka cudowna. Kocham Cię i nie chciałem już na początku psuć naszych relacji. - powiedział. 

      Poczułam, że nie wiem co się dzieje. Próbowałam poukładać sobie to wszystko w głowie, ale nie mogłam. Ta informacja zszokowała mnie bardzo. 


- Ale jak to ona jest w ciąży ? Nie jesteście ze sobą aż pięć miesięcy, a ona mówi Ci tak "o" o ciąży ? Przecież to może być nie Twoje dziecko ... - w moich oczach pojawiły się łzy.
- Wiem. Ale skoro jest w ósmym miesiącu, to oznacza, że zaszła w ciążę, kiedy jeszcze byliśmy razem. Ufam jej. Wydaje mi się, że Carolina nie mogłaby mnie zdradzić ani oszukać. -  jego oczy również się zaszkliły.
- Przepraszam Cię bardzo, ale muszę przemyśleć to co mi powiedziałeś na świeżym powietrzu. - powiedziałam i zaczęłam ubierać buty.
- Rozumiem Cię.
- Zostań. Porozmawiaj z Julią a ja pójdę się przejść.
         Mówiąc to wzięłam torebkę i telefon i wyszłam. Błąkając się po ulicach Barcelony oświetlonych światłem księżyca myślałam o słowach usłyszanych od Neymara. Nie mogłam uwierzyć, że on zostanie ojcem. Czułam, że od tego czasu wszystko będzie o wiele bardziej skomplikowane niż jest już teraz.
- Luiza ! Co Ty robisz o tej porze w mieście ? - zapytał zaskoczony Sanchez
- Alexis ! -  powiedziałam i przywitałam Hiszpana całusem w policzek. Swoją drogą, kto by pomyślał, że znam go dopiero od hm... w sumie to gadałam z nim tylko raz. Na treningu. Miło, że zapamiętał moje imię. Nie wiem co mną kierowało, że na powitanie pocałowałam go w policzek.
- Ja musiałam przemyśleć parę spraw. A Ty co tutaj robisz ? - zagadnęłam go.
- Właśnie miałem wejść do klubu. -  to mówiąc barcelońska "9" wskazała na drzwi do Rubi Baru. - Może pójdziesz ze mną ?
- Pewnie. Z chęcią się rozerwę trochę.
            Weszliśmy wraz z Hiszpanem do klubu. W środku było już pełno ludzi, a z głośników leciała właśnie ta piosenka.
- Może się czegoś napijemy? - zapytał Alexis
- Hmm... Zazwyczaj nic nie piję w klubach, ale dzisiaj, dla Ciebie mogę zrobić wyjątek. - uśmiechnęłam się i puściłam oczko Hiszpanowi.
       Podeszliśmy razem do baru. Przecisnąć się przez tłum ludzi bawiących się na parkiecie nie było łatwo, ale jakoś daliśmy radę.
- Poproszę to co zawsze, ale tym razem dwa razy. - powiedział piłkarz i uśmiechnął się do kelnerki 
      Widać było, że długo się znają.
- To Twoja dziewczyna ? - zapytała kobieta, a ja zarumieniłam się. 
- Nie! - powiedzieliśmy zgodnie.
       Wzięliśmy 'napoje' sporządzone przez barmankę i ruszyliśmy w poszukiwaniu wolnego stolika. Trudno było taki znaleźć. No tak. Przecież Rubi Bar to jeden z najlepszych klubów w Barcelonie. Ba! Nawet w całej Hiszpanii.
        Dostrzegłam znajomą twarz siedzącą przy stoliku na końcu sali. Najwyraźniej Sanchez też zauważył ją, ponieważ pociągnął mnie w stronę tamtego stolika tak gwałtownie, że oblałam kogoś drinkiem. Brawo Luiza! Brawo! 
- Przepraszam bardzo. To przez kolegę. - zaczęłam przepraszać. 
- Nie ma sprawy śliczna. 
Kiedy podniosłam głowę dostrzegłam nie kogo innego niż Bartrę. To trzeba mieć szczęście !
- O ! Marc ! Co Ty tutaj robisz ? 
- Hmmm... Tańczę sobie sam, ale teraz zatańczę z pewną śliczną osóbką. -  to mówiąc złapał mnie w talii i zaczął wywijać na parkiecie. Było widać, że jest już dość mocno wstawiony. Zresztą ja też nie byłam trzeźwa, bo zamieniając te parę słów z Bartrą wypiłam swojego i Alexisa drinka.
Marc tak mną wywijał, że ludzie zaczęli robić mu miejsce na parkiecie.
- Zmęczyłem się już trochę.  Może usiądziemy? - zapytał, kiedy piosenka Rihanny - We found Love dobiegła końca. 
- Pewnie, ale najpierw napiłabym się czegoś. 
        Poszłam wraz z Marciem do baru. Zamówił coś dla nas. On też musiał znać tą kelnerkę, ponieważ również zamienił z nią parę słów. 
       Kiedy wróciliśmy do jego stolika zastaliśmy tam prawie nagiego mocno pijanego Alexisa tańczącego przed równie mocno pijanym Tello.

Co te głupki wyprawiają? - pomyślałam. 
- Zagrajmy w butelkę ! - krzyknął Jonathan, który nie wiadomo skąd pojawił się przy stoliku. 
- Dobra! - odpowiedzieli mu wszyscy piłkarze zgodnie. 
Najpierw kręcił pijany Tello.  Wypadło na Jonathana, a ten wybrał spokojnie pytanie. 
- Przeleciałbyś moją dziewczynę ? - powiedział Cristian i wskazał dziewczynę obok siebie.
- Ale którą ? Samirę, Lorenę, Olivię czy może Laię ? - zaczął pogrążać młodego Hiszpana dos Santos.
- Ej ! Laia jest chyba moja ! - powiedział, a w zasadzie krzyknął Sanchez. 
- Dobra. Nie ważne. Nie było pytania. - speszył się Tello
Kiedy kręcił dos Santos wypadło na Bartrę. Ten zaś wybrał zadanie. 
- Pocałuj tę lasię Tello ! - krzyknął dos Santos, który musiał wypić coś, zanim pojawił  się przy stoliku, bo język mu się plącze.
Bartra wykonał to zadanie bez żadnego problemu. Co prawdę to ta dziewczyna Tello troszkę się sprzeciwiała, w przeciwieństwie do Cristiana, bo on chyba się nie zorientował, że Marc całuje jego dziewczynę. 
Kiedy kręcił Katalończyk z "15" na koszulce wypadło na mnie. Bojąc się pomysłów Hiszpana wybrałam pytanie. 
- Co Ty widzisz w tym debilu Neymarze ? - zapytał mnie
- To chyba nie pytanie na teraz. Po prostu go kocham. On mnie też. - momentalnie "wytrzeźwiałam" 
- Oj chyba Ci się zdaje, że Ciebie kocha. Wydaje mi się, że jesteś jego kolejną lasią do zaliczenia. Przeleci Cię i zostawi. A Ty będziesz po nim później ryczała. Olej tego typka. - w Marcu odezwał się " wujek dobra rada" 
- Weź spieprzaj z tymi swoimi dobrymi radami. One nie pomagają, a wręcz przeciwnie. Psują wszystko ! - krzyknęłam i pobiegłam do łazienki.
     Wbrew moich przypuszczań to nie Bartra pobiegł za mną, jednak Sanchez. 
- Nie przejmuj się tym typkiem. On jest pijany. Gada od rzeczy. - powiedział Chilijczyk i mnie przytulił. - A teraz uśmiech i robimy sweet focię w lustrze śliczna ! - Alexis złapał za swojego iPhona i pocałował mnie w policzek robiąc zdjęcie.
- A ten buziak to co to miało być ? - udawałam obrażoną. 
- Tak na pocieszenie. - uśmiechnął się - A teraz wracajmy na salę. 
     Kiedy wróciliśmy na salę zobaczyliśmy ... 
_______________________________________________________
No to mamy kolejny rozdział :D Liczę, że wam się podoba :) 
PROSZĘ, ZOSTAWCIE PO SOBIE JAKIŚ KOMENTARZ :) 
Lui 
 






niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 10.

"Teraz nie mogę spać, no bo czekam na znak
Może w końcu go dasz i poczuję ten smak..." 

*z perspektywy Luizy*
Dobiegała 85 minuta meczu, a Barcelona wciąż remisuje z Realem 0:0. Tata Martino przeprowadził już dwie zmiany. Wprowadził Cesca za Iniestę i Alexisa za Pedro. Teraz szykuje już ostatnią. Liczę, że wprowadzi Neymara. Przez całą drugą połowę siedzi smutny na ławce rezerwowych. Na początku meczu myślałam, że może chodzi o mnie, jednak w drugiej połowie stwierdziłam, że pewnie chodzi o to, że Tata tak długo trzyma go na ławce..
Tak ! Przerwa w grze po wybiciu piłki przez Isco na aut. Do linii bocznej podchodzi nie kto inny jak Neymar. Wchodzi za Tello. 
* trzy minuty po wejściu Brazylijczyka na boisku*
Pierwszy kontakt Neymara z piłką w tym meczu. Pędzi w stronę bramki jak szalony. Minął już trzech zawodników i mija czwartego. Jest już w polu karnym... I taaaaaak ! Całe Camp Nou wpadło w euforię. Neymar strzelił pierwszego gola w tym meczu. Trybuny wykrzykują "Neymar bienvenida en su casa " . Tylko ja jakoś nie potrafię się ruszyć z miejsca. Jeszcze dzisiaj, półtorej godziny temu szalałabym z radości, bo byłabym pewna, że ta bramka była by zadedykowana mnie. Jednak teraz?  Coś jest nie tak. Zaraz po strzeleniu gola Neymar odwrócił się od trybuny VIP i włożył palec do ust, wykonując "smoczek". Czyli tradycyjne świętowanie strzelenia gola dla swojego dziecka. 
W mojej głowie pojawiło się pełno różnych przemyśleń. Zamiast oglądać niezwykle ekscytujące, ostatnie minuty meczu to ja myślałam o barcelońskiej "11" . Wiem, że jest to niezwykle samolubne z mojej strony, że zamiast cieszyć się z gola to ja przejmuję się tym, że ten gol nie był dla mnie. Ale coś musi być nie tak. Może Marc powiedział coś dziwnego Neymarowi ? 
*po meczu* 
El Clasico skończyło się wynikiem 1:0 dla Bordowo-Granatowych. Właśnie zmierzam w kierunku szatni piłkarzy Dumy Katalonii, aby porozmawiać z Neymarem. 
Kiedy weszłam do szatni zobaczyłam szał piłkarzy. Dani Alves i Pinto latali z butelką szampana oblewając wszystkich dookoła. Alexis zaczął tańczyć i zdejmować spodenki.. Ten widok najchętniej usunęłabym z mojej pamięci. Dalej dostrzegłam Pique i Fabregasa, którzy robili sobie masę zdjęć. Na końcu, w dwóch odległych kontach szatni siedzieli, każdy osobno, Neymar i Marc. 
- Neymar! Gratuluję gola. - podbiegłam do niego jak gdyby nigdy nic i pocałowałam go w policzek. 
- Dziękuję. - odpowiedział mi niezwykle oschle.
- Możemy pogadać? 
- Nie wolisz pogadać z Bartrą ? - odburknął i "zabił wzrokiem" Marca 
- Ej.. Ney. O co Ci chodzi? 
- A o co może mi chodzić?  Marc na ławce powiedział mi, że spotykasz się ze mną, tylko po to by być bliżej niego. 
Kiedy Neymar odpowiedział ostatnie słowa zdenerwowałam się bardzo. Jak Bartra mógł wygadywać takie rzeczy?  Nic o mnie nie wiedział. Wpieprza się mi w życie i je rozwala bo swojego nie ma?  Poziom złości podniósł się do 100. Nie wytrzymałam i podeszłam do Marca. 
- Co Ty sobie wyobrażasz ? - krzyknęłam nie zważając na to, że cała szatnia zamilkła i zaczęła się na nas gapić. - Dlaczego wygadujesz takie bzdury ?  Po co wpieprzasz się w moje, skomplikowane już, życie? 
- Bejbe, wyluzuj. Nic takiego nie zrobiłem. Co? Powiedziałem Neymarowi parę słów ?  No i co z tego? -  Marc również się zdenerwował. 
- To że ja Ci się podobam, to nie znaczy, że Ty musisz mi też. - powiedziałam i wybiegłam z szatni i pobiegłam do mieszkania mojej przyjaciółki, w którym zatrzymałam się w Barcelonie. 
*z perspektywy Bartry* 
 Co ta mała sobie wyobraża ?  Wydzierać się i ośmieszać kogoś takiego jak ja ?  Ona jeszcze tego pożałuje. A poza tym, co ona widzi w tym Neymarze? Przecież on nie jest jakiś specjalny. Podoba im się bo co ?  Bo jest teraz mega popularny?  Bo strzelił gola na wagę zwycięstwa nad Madrytem?  Nie wiem. Ale niech Luiza nie wyobraża sobie, że będę za nią biegał. 
- Tello! Idziemy dzisiaj na piwo? - zagadnąłem Cristiana
 - Pewnie. Musisz mi opowiedzieć o co chodzi z tą lasią. 
Wiedziałem, że Tello tak jak ja nie toleruje Neymara. Tylko, że on z innego powodu. Od kiedy Brazylijczyk dołączył do Barcelony Cristian gra coraz mniej. Pod koniec zeszłego sezonu Tello miał nadzieję, że na stałe zagości w wyjściowej jedenastce, ale przyjście Neymara to wszystko popsuło. Mam nadzieję, że uda mi się przeciągnąć Barcelońską "20" na moją stronę. 
- To co, o 23 pod Rubi Barem? - zapytałem Tello
- Pewnie. A idziesz z Sandrą? 
- Sandra to już zakończona historia. Idziemy kogoś wyrwać. -odpowiedziałem nieco zdenerwowany tym, że poruszył temat Sandry.
Niby to już zakończona historia, ale jednak cały czas coś do niej czuję chyba. No tak. Byłem z nią przez trzy lata. Zdążyliśmy się bardzo zżyć. Po za tym... Jak ona wyglądała. Każdy mi jej zazdrościł. A ona ? Ona to lubiła. Specjalnie często przychodziła ze mną na trening. Aby każdy ją podziwiał. Dopiero teraz zrozumiałem, że ona lubiła być w centrum uwagi. Lubiła jak każdy ją adorował. Była bardzo uległa. Wcześniej nie dostrzegałem tego, że wychodziła ona często podczas treningu z kimś do szatni. Teraz dopiero zacząłem myśleć o tym, że ona mogła mnie już wcześniej zdradzać. Że Marcin nie musiał być tym pierwszym. Ale mimo to wszystko chyba dalej mi na niej zależy. A Luiza?  Wyglądem trochę przypomina mi Sandrę. Jest śliczna, chodziaż nie ubiera się tak wyzywająco. I to mi się w niej podoba. Natomiast jeśli chodzi o charakter to.. Luiza jest przeciwieństwem Sandry. Luiza ma zawsze swoje zdanie. Nie jest mi tak uległa. 
- Chłopie! Co ty, zasnąłeś na siedząco? - z moich przemyśleń wyrwał mnie Jona 
- Nie. Ubieram się. 
- Taaa... Widzę właśnie. Od jakichś dwudziestu minut siedzisz tak trzymając te swoje spodenki w ręce. - odpowiedział śmiejąc się z zapewne mojej głupiej miny. 
Szybko ubrałem moje spodnie i chwytając torbę wyszedłem z szatni. 
Po dziesięciu minutach byłem w domu. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem koszulkę. Dochodziła juz godzina 11 w nocy, więc wziąłem portfel, telefon i klucze do wozu i wyszedłem. 
Jechałem po woli. Mimo iż była już noc, to ulice Barcelony były zatłoczone. Więc zmuszony byłem do jazdy z prędkością 30 km/h. W tym czasie powróciłem do myślenia o Luizie. Mimo iż dzisiaj dała mi jasno do zrozumienia, że kocha Neymara i nie chce o mnie nawet słyszeć to cały czas miałem przed oczyma jej twarz. 
Pewnie myślałbym o tym jeszcze jakiś czas, ale znalazłem się już przed Rubi Barem. Wysiadłem z auta i zacząłem oczekiwanie na Tello. A ten jak zwykle się spóźniał. Ale czego ja oczekiwałem po nim?  Ten to pewnie nawet na własny ślub się spóźni. O ile będzie jakikolwiek ślub. Ten koleś nie potrafił być z jedną laską dłużej niż tydzień. Zmienia dziewczyny jak rękawiczki. 
- No to co, wchodzimy ? - zapytał mnie Cristian, który zjawił się pod klubem z jakąś nową dziewczyną

*powrót do perspektywy Luizy*
Po tym całym zdarzeniu w szatni pobiegłam do domu. Byłam wściekła na Bartrę za to co nagadał Neymarowi. A przecież wszystko tak świetnie układało się między mną a Brazylijczykiem.
Znam go od jakichś 48 godzin a zdążyłam się już zakochać w nim. To pewnie dlatego tak bolało to, że w szatni nie stanął po mojej stronie, tylko podczas mojej kłótni z Marciem najzwyczajniej na świecie wyszedł. 
Usiadłam na łóżko, a na nim znalazłam gazetę. Tą którą rano dała mi Julia. Tą na której okładce byłam z Neymarem. Jak się całowaliśmy. Zrobiło mi się smutno. Hmm.. Popłakałam się myśląc o tym, jaka mogłam być szczęśliwa z jednym z najlepszych piłkarzy na świecie.
- Mogę wejść ? - Julia nieśmiało zapukała do drzwi "mojego" pokoju
- Pewnie. Co jest ? 
- Masz gościa.- odpowiedziała i wpuściła do mojego pokoju Neymara. 
- Neymar?  Co Ty tutaj robisz? - zapytałam Brazyliczyka ocierając łzy
- Przepraszam Ciebie za moje zachowanie wtedy. W szatni.. Byłem bardzo zdenerwowany.. - odpowiedział 
- To ja lepiej was zostawię samych. - powiedziała Julia wychodząc i zamykając drzwi pokoju.
- Rozumiem, że miałeś prawo. Ale mogłeś pomyśleć o tym co ja czuję. 
- Wiem, że popełniłem błąd. Ale jesteś dla mnie ważna. Kocham Cię. Ale muszę Ci coś powiedzieć, co może nieco skomlikować naszą relację... - zaczął Neymar. 

* Neymar bienvenida en su casa - Neymar witamy w domu
________________________________________________________________________________
No to mamy kolejny rozdział :)  Mam nadzieję, że wam się podoba :) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ nawet zwykłe " :) " pomaga 
Lui 

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 9.


"Jesteś tak słodka, wiesz? To twoja najgorsza wada

Bo w środku jesteś gorzka, jak gorzka czekolada"



- Mówiłem Ci to już, ale bardzo mi się podobasz. Starałem się z tym walczyć... Ale nie mogę. Lui... Kocham Cię.  - powiedział Neymar i posmutniał. - Ale nie wiem czy Ty coś do mnie czujesz..
- Emmm... Ney... Nie spodziewałam się takiego wyznania po Tobie.. Znamy się dopiero 4 godziny, a Ty już mnie kochasz ? 
- Tak. Wiem, że to dziwne.. Ale tak się stało. Nie panuję nad moimi uczuciami. Zawsze wiem co robić.. Ale teraz nie. Ty tak na mnie działasz.
Tym razem Neymar znalazł się tak blisko mnie. Jego usta dotknęły moich. Poczułam motylki w brzuchu jak przy pierwszym pocałunku. Serce biło mi jak oszalałe. 
- Ahh.. Ta miłość. - powiedziała jakaś starsza pani przechodząc koło nas. 
Oboje zaśmialiśmy się. 
- Przepraszam.. - zaczął Neymar
- Nie masz za co. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Brazylijczyka 
- Przejdziemy się ? - zaproponował.
- Chętnie. Ale czy Ty jutro nie masz meczu? 
- A no mam. Ale co z tego. Ty jesteś dla mnie ważniejsza. 
Neymar znów mnie pocałował a ja znowu nie protestowałam. 
Poszliśmy na krótki spacer. Obeszliśmy park dookoła nie wymieniając się słowami. Ale ta cisza mówiła wiele. Byłam bardzo szczęśliwa, z tego co zauważyłam to Neymar też. 
- Przyjdziesz jutro na mecz ? - zapytał "ni stąd ni zowąd " 
- Nie wiem... 
- Proszę Cię. Przyjdź. - powiedział. - Mam coś dla Ciebie- Brazylijczyk wręczył mi małą paczuszkę. - Ale otwórz to dopiero jutro przed meczem. Proszę. 
- Postaram się przyjść. 
- Lui.. Zrób to dla mnie . - pocałował mnie w policzek. 
- No dobrze. Skoro tak ładnie prosisz. - uśmiechnęłam się do niego. 
Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę a później udaliśmy się w kierunku mojego domu. Ney odprowadził mnie pod same drzwi i na pożegnanie pocałował w usta. 
- Pamiętaj. Przyjdź jutro. Kocham Cię . - powiedziała na pożegnanie
Nie odpowiedziałam mu nic i weszłam do środka. Byłam ciekawa co znajdowało się paczuszce, którą od niego dostałam, ale nie otworzyłam jej. 
- A gdzie to się włóczy po nocy ? - zapytała Julia 
- A no wiesz... Tu i tam. 
- Pachniesz męskimi perfumami skarbie. - przyjaciółka się do mnie uśmiechnęła 
- Pogadamy o tym jutro, bo jestem strasznie zmęczona. 
Wzięłam szybki prysznic i poszłam do "swojego" pokoju, który mieścił się na pierwszym piętrze domu. Położyłam się do łóżka i wzięłam telefon, aby napisać do rodziców. Zobaczyłam, że 10 minut temu ktoś coś do mnie napisał. O! To Neymar. Otworzyłam wiadomość a tam : "Kocham Ciebie" 

Jakie to słodkie. Zaczęłam myśleć o dzisiejszym wieczorze i nie zauważyłam kiedy zasnęłam..

*RANO*
Obudziłam się o 8 godzinie z telefonem w ręku. 
Nie odpisałam Neymarowi.. Pomyślałam. 
- O! Księżniczka już się obudziła - rzucił Marcin
 - Czego chcesz?-  zapytałam 
- Nic. Julia śniadanie przygotowała. Miło jakbyś na nie przyszła. 
- Zaraz zejdę. 
Nałożyłam szybko krótkie spodenki i pierwszą lepszą bluzkę i pobiegłam na dół.  W kuchni na stole stały świeżo upieczone tosty. Julia siedziała i jadła już, a Marcin robił herbatę. Zrobiło mi się głupio, że im nie pomagam. 
- Pomóc wam w czymś ? 
- Nie... Siadaj i jedz. - odpowiedzieli zgodnie. - Opowiadaj o tym wczorajszym wieczorze .- dodała Julia.
- Nie ma o czym opowiadać. Byłam w parku na spacerze. 
- Sama ? Bo pachniałaś męskimi perfumami? - drążyła temat 
- A co to za różnica ? 
- Pewnie była z Pique. Leci za gości z kasą. -  rzucił wrednie Marcin. 
- To prawda?! Byłaś z Pique ?! - niemal krzyknęła moja przyjaciółka. 
- Nie. - odpowiedziałam i wzięłam tosty do swojego pokoju. 

* 10 minut później*
 - LUI! LUI! LUI !- zaczęła się z dołu drzeć Julka 
- Czego chcesz?-  krzyknęłam zza drzwi. 
Dziewczyna wbiegła po schodach do mojego pokoju. 
- Widziałaś dzisiejsze wydanie gazety ? 
- Nieeee... - zaprzeczyłam
- To zobacz. - podała mi gazetę do ręki. 
A tam na okładce wielki napis " Nowy gwiazdor z FC Barcelony spotkał się na spacerze w parku z nieznajomą, ale uroczą blondynką. Oto zdjęcie z ich spotkania " 

- Przecież to Ty ! - krzyknęła po raz kolejny Julia
- Nawet jeśli to co ? Jestem już dorosła i nie potrzebuję matkowania. 
Wyszłam z pokoju z paczuszką od Neymara i biletami na mecz FCB w ręce. Do spotkania z Realem zostały trzy godziny. Co w tym czasie mam robić ? Nie znając odpowiedzi poszłam prosto przed siebie. 
- Ała ! Uważaj jak łazisz ! - powiedziałam do przechodnia, który wytrącił mi paczkę z rąk. 
- Przepraszam. Nie chciałem. Odpowiedział Marc Bartra. 
-Ahh.. To Ty. Nie szkodzi. - podniosłam i chciałam odejść. 
- Czekaj. Chciałbym Cię bardzo przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Byłem zdenerwowany tym co mi powiedziałaś. Wiem, że to nie Twoja wina, dlatego chciałbym Ciebie przeprosić. Może w ramach przeprosin dasz się wyciągnąć na kawę ? - zaproponował 
- A czy Ty nie masz za trzy godziny meczu ? 
-Mam , ale siedzę na ławce rezerwowych na początku meczu, więc Tata pozwolił mi jeszcze trochę pochodzić po Barcelonie. 
- To w takim razie dam się wyciągnąć. - uśmiechnęłam się. 
- To idziemy.  - powiedział i wziął mnie pod rękę. 
Po 10 minutach byliśmy już w kawiarni.  Zamówiliśmy Karmelowe Latte i usiedliśmy przy stoliku. 
- Na prawdę widziałaś ich razem ? 
- Tak. - smutno odpowiedziałam. 
- Ehh.... Dobra. Nie rozmawiajmy już o tym. - podsumował - Wiesz, że jesteś bardzo ładna ? - zapytał 
- Dziękuję bardzo. - zaczęłam się rumienić. 
Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę i porozmawialiśmy. Później Marc zapłacił za kawę i wyszliśmy. Wychodząc Bartra zgarną "codzienną " gazetę ze stolika. 
- To tak, żebym się nie nudził wracając na trening. - posłał mi jeden z tych jego najbardziej zniewalających uśmiechów
- Hahah. - zaśmiałam się, jednak zaraz potem przypomniałam sobie, że na okładce tej właśnie gazety byłam ja i Neymar. 
Humor trochę mi się popsuł.. Ale w sumie co to za różnica? Pomyślałam i udałam się w kierunku Camp Nou.  
Kibice już zaczęli się gromadzić pod stadionem. Wszyscy czekali w kolejce, aby otworzyli bramy.
Kiedy bramy zostały otwarte wszyscy rzucili się biegiem. Ja szłam spokojnie za nimi. Pierwszy raz miałam oglądać mecz mojej kochanej drużyny. I to jeszcze na miejscu VIP. 
Kiedy znalazłam się tuż przed wejściem na Camp Nou przypomniałam sobie o prezencie od Neya. Pobiegłam do łazienki, żeby nie otwierać jej na środku. 
Delikatnie odwinęłam wstążeczkę i oderwałam papier. Znalazłam tam nowiusieńką domową koszulkę Barcelony z "11" na plecach i napisem Lui. Koło pięciu minut zastanawiałam się czy ją włożyć. Jednak kiedy już założyłam ją na siebie dostrzegłam autograf Brazylijczyka na przodzie bluzki.
- Wychodzi pani już stamtąd ? Za chwilę mecz się zacznie. - ktoś zaczął się dobijać do toalety.
Wyszłam szybko i pobiegłam na moje VIPowskie miejsce. Ludzie trochę dziwnie na mnie patrzyli. Dwie kobiety nawet pogratulowały mi chłopaka. Hmmm... No cóż. Zdarza się Pomyślałam. Nagle z rękawa wyleciała karteczka.
KIBICUJ NAM NAJMOCNIEJ JAK UMIESZ. A JEŚLI STRZELĘ, TO WIEDZ, ŻE ZADEDYKUJĘ BRAMKĘ W SPECJALNY SPOSÓB TOBIE.
Normalnie łezka zakręciła mi się w oku, jednak nie miałam już więcej czasu na rozmyślanie o tej karteczce, ponieważ zawodnicy wyszli już na boisko.  Wypatrywałam Neymara, jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć.


* Z PERSPEKTYWY NEYMARA*
Siedziałem na ławce rezerwowych i wypatrywałem Luizy. Nigdzie jej nie było. A obiecała, że przyjdzie. 
- Szukasz tej swojej lasi? - zapytał mnie Bartra
- Nie lasi, tylko Luizy. A co ?
- Byłem z nią dzisiaj na kawie. - odpowiedział Marc 
- I co, mówiła Ci coś ? - zaciekawiłem się. 
- A co ? Ciekawy ? - zaczął mnie denerwować. 
- Tak. Żebyś wiedział. 
- Neymar, słuchaj. Ona też mi się podoba. I z tego co zdążyłem się dowiedzieć to ja jej też. - odpowiedział obrońca 
- To nie możliwe. Wczoraj się z nią spotkałem i wiesz... Wydaje mi się co innego. 
- Koleś. Wydaje mi się, że jej zależy na mnie i że widuje się z Tobą tylko by dostać się jakoś do mnie. Więc z łaski swojej zostaw ją w spokoju. Ja się nią zajmę. - powiedział do mnie wściekłym tonem. 
- Ona dzisiaj przyszła tutaj dla mnie. - wskazałem na Luizę siedzącą na trybunie VIP w Barcelońskiej koszulce.
- Wydaje Ci się. Ale jeśli jesteś taki pewien swojej wersji to się dzisiaj przekonamy. - podsumował Bartra.

_____________________________________________________________
Jakiś taki długi jak na mnie wyszedł. Mam nadzieję, że wam się podoba. 
Teraz było trochę wolnego, więc więcej rozdziałów się pojawiło, ale normalnie będę starała się je dodawać co weekend.  Ten rozdział dedykuję Pani Sanchez, która nie pozwala Alexisowi dawać herbatki xdddd 
Jeśli chodzi zaś o tego mojego nowego bloga to chyba założę.  Jednak prolog pojawi się dopiero, kiedy tutaj dobiję do 15 rozdziału. : ) 
PS. CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
Luiza  :)

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 8.

"Rwiesz włosy z głowy, nie odpoczywa mózg
Przekrwione oczy, blade wargi, krew odpływa z ust
I cieknie powoli przez nos, w uszach cisza
Struny z trudem głos wymuszają dzisiaj
Oddech cię boli jakbyś w krtani miał nóż
Więc oddychasz powoli by nie zranić swych płuc"



- Ale jak to ? - zapytał zdenerwowany Marc.
- No tak. Wiem, że trudno Ci w to uwierzyć, ale taka jest prawda.
- Już od jakiegoś czasu przypuszczałem, że mnie zdradzała. Ale myślałem, że to tylko moja chorobliwa zazdrość. - rzekł smutno Bartra
- No niestety nie są to tylko Twoje przypuszczenia.


Marc mi nic nie odpowiedział. Po prostu założył buty i wyszedł. Nie odezwał się do mnie więcej nawet słowem. Nic. Kompletnie. Tylko przy drzwiach się odwrócił do mnie i spojrzał smutno tymi swoimi niebieskimi oczyma. To jego spojrzenie było hipnotyzujące. Gdyby nie odwrócił głowy mogłaby się patrzeć na niego jeszcze z dwie godziny. Jednak Marc się odwrócił i wyszedł.
A w tym czasie zdążył się już pojawić zniecierpliwiony Gerard. Wystawił swoją głowę zza drzwi do szatni i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu Barcelońskiej "15".
- A gdzie jest Marc? - zapytał wreszcie
- Poszedł. Musiał coś pilnie załatwić. - skłamałam.
- To co, możemy już iść śliczna zwiedzać ten Twój drugi dom ?
- Pewnie przystojniaku. - zaczęłam z nim flirtować.
Nie poznawałam siebie. Jeszcze trzy dni temu nie odezwałabym się do obcego mężczyzny ani słowem. Jeszcze wtedy nie patrzałam na innego faceta, bo miałam swojego. A teraz... A teraz flirtuję z Gerardem, zapatrzyłam się na Marca, grałam w nogę z Neyem. Zupełnie jak nie ja.
- O czym tak myślisz słońce? - zapytał Gerard biorąc mnie na ręce.
- EJ ! Gerard, co Ty kurde ze mną robisz?
- A nic. Bo się wleczesz jak nie wiem. Więc postanowiłem Ciebie zanieść.
Nagle Pique zaczął ze mną biec w stronę murawy. Tak. Cofaliśmy się.
- GERARD! CO TY ZE MNĄ CHCESZ ZROBIĆ ?! - krzyknęłam
Zamiast odpowiedzi Hiszpan położył mnie na plecach na murawie a sam położył się na mnie. Prawie mnie zgniótł. Jego usta niebezpiecznie zbliżały się do moich. Czułam jak szybko bije mu serce. Czułam także jego ciepły oddech na moich zimnym, bladym policzku. Nie byłam pewna, czy chcę go pocałować, ale jakaś część mnie podpowiadała, abym dała się ponieść emocjom.
Na szczęście nagle na boisku pojawił się Tata.
- Co wy tutaj wyprawiacie ? - zapytał trener.
Gerard szybko wstał ze mnie i "doprowadził" się do porządku.
- Nic panie trenerze. Ja tylko pomagałem Luizie. - tłumaczył się Katalończyk.
- To następnym razem pomagaj jej u siebie w łóżku. - odpowiedział i puścił oko o Pique Martino.
Gerard się speszył i zrobił czerwony na policzkach.  Zrobiło mi się go żal. Ale w sumie mógł mnie nie kłaść na tej murawie, to by zamieszania nie było.
- Lui, przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Po prostu mi się bardzo spodobałaś.
- Nie ma sprawy. Zapomnijmy o wszystkim. Musze już isć. - odpowiedziałam.
- To może chociaż pozwolisz, że w ramach przeprosin odwiozę Cię do domu? - zaproponował
- Ale do mojego domu?
- No chyba, że do mojego wolisz. - mrugnął znacząco do mnie
- Nie chyba nie skorzystam.
Wyszliśmy ze stadionu i udaliśmy się w kierunku czarnego Mercedesa piłkarza.  ( nie znam się na autach, sorki. przypis autorki )
 Wsiedliśmy i jechaliśmy cały czas bez słowa. Hiszpan wysadził mnie pod domem Julii i jeszcze raz przeprosił za swoje zachowanie. Ale zrobił to tak słodko, że na pożegnanie otrzymał ode mnie buziaka w policzek.

Ledwo weszłam do domu już zaczęło się przesłuchanie
- Z kim i gdzie byłaś ?
- Co to kurde jakieś przesłuchanie? - zapytałam Marcina - Ty mi nie mówiłeś, że mnie z Sandrą zdradzasz. A. Byłam powiedzieć Marcowi o wszystkim.
- Ale jak to?  Po co mu wszystko psujesz?
- Ty wszystko popsułeś !


Pobiegłam do swojego pokoju i wyjęłam telefon. Wybierałam numer do Julii, kiedy nagle dostałam sms'a :
 Spotkajmy się dzisiaj o 21 w parku przed Camp Nou. Proszę Cię bardzo. Neymar 

Nie wiedziałam skąd Brazylijczyk miał mój numer. Nie wiedziałam również co ode mnie chce. Ale postanowiłam się zgodzić na spotkanie. Bardzo go polubiłam i z tego co wiem, to on mnie również, więc czemu nie miałabym się z nim spotkać. Jestem już dorosła. 

Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrań na wieczór.  Dochodziła już 18, więc miałam nie wiele czasu. Postanowiłam ubrać mojego czarno-niebieskiego full capa i biały t-shirt. Włosy zostawiłam rozpuszczony, tylko końcówki lekko przejechałam prostownicą. Grzywkę delikatnie spięłam pod czapką. Na rękę założyłam bransoletkę, którą pięć lat temu dostałam od Julii. Teraz make up. Odrobina pudru w kamieniu na policzki. Rzęsy przejechałam czarną maskarą i już byłam gotowa. Napisałam jeszcze smsa do Julii, że wrócę później i aby nie czekali na mnie z kolacją.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła już 21. Kurczę, jak zwykle długo się szykowałam. Trzeba wychodzić. W drzwiach minęłam bez słowa Marcina. On nie zwrócił na mnie nawet uwagi. 
Myśląc o tym doszłam do parku i usiadłam na ławce, z której był najlepszy widok na "mój drugi dom".
- Pięknie wyglądasz. - podszedł do mnie od tyłu Neymar. 
- Dziękuję. Ty również. 
- Nie słodź. - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek.
- No dobrze. A więc teraz powiedz mi po co miałam tutaj przyjść. 
- Chciałbym z Tobą poważnie porozmawiać .... 

_________________________________________________________________________________
I już kolejny rozdział mamy :D 
Mam pomysł na nowego bloga, ale nie wiem czy ktoś by go czytał... Podpowiecie mi co robić ? 
Lui