Kiedy wraz z Alexisem wyszliśmy z toalety dostrzegliśmy kłócących się, a w zasadzie bijących się Neymara i Marca. W pierwszej chwili pobiegłam ich rozdzielać, lecz zrozumiałam, że to nie ma sensu, ponieważ oni są ode mnie co najmniej dwa razy silniejsi. Poprosiła Tello, Alexisa i Jonatana o pomoc. Oni bez problemu rozdzielili od siebie dwóch piłkarzy.
- Co wam odbiło ?! - wykrzyknęłam
- Temu typkowi się wydaje, że jesteś jego własnością! Wydaje mu się, że może za Ciebie decydować! Że ja nie mogę spędzać z Tobą czasu! - wykrzyknął Marc
- A temu idiocie wydaje się, że może mi rozkazywać! Że wie lepiej ode mnie co ja do Ciebie czuję ! Przyszedłem się tutaj zwyczajnie napić a on się na mnie rzucił. - Neymar również krzyknął
Czułam się rozdarta w środku. Z jednej strony kochałam Neymara, ale jego dziewczyna... Poprawka. Była dziewczyna. Jest w ciąży. Kocham go tak, jak jeszcze nikogo innego. Ale czy mogę nienarodzonemu dziecku odbierać ojca? Przecież każde dziecko potrzebuje taty.
A taki tatuś co ma inną dziewczynę to by chyba "nie wypalił". Jednak z drugiej strony był Marc. Go też darzyłam jakimś uczuciem. Nie było ono na pewno tak silne jak do Neymara. Nie była to chyba nawet miłość. Po prostu go lubiłam. Bardzo lubiłam. Po tym, jak Sandra go zdradziła zrobiło mi się go żal. Chciałam się nim zająć, pocieszać go. Ale po tym, co odstawili dzisiaj i wczoraj nie mogłabym chyba z nimi być.
- Co z wami się dzieje?! Bijecie się o mnie... Kłócicie jak dzieci... Nie jesteśmy przecież w przedszkolu. Czas dorosnąć. - powiedziałam zdenerwowana.

W środku się gotowałam. Oni myśleli, że mogą mnie traktować jak jakąś zabawkę. O nie nie nie! Nie pozwolę sobie na takie coś.
- Lui, możemy pogadać ? - zapytał " ni z gruszki ni z pietruszki" Neymar
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że to Bartra zaczął i że Ty nie chciałeś się wcale bić to możesz sobie już darować tę gadkę. - podsumowałam.
- Nie, nie chodzi o to. Chcę z Tobą pogadać. Ale chodźmy stąd. Tutaj jest za duży hałas.
- Ok. Tylko poczekaj chwilkę, bo muszę się z chłopakami pożegnać.
Neymar ewidentnie nie był zadowolony z tego powodu, ale wiedział, że to, że się zdenerwuje nie polepszy jego sytuacji.
Najpierw pożegnałam się z Alexisem. Pocałowałam go w policzek, a on w tym czasie szepnął mi na ucho :
- Ja już wiem co się tam będzie działo.
Mówiąc to poruszył w znaczący sposób brwiami.

- Alexis ! - skarciłam Chilijczyka
- No co ? Mówię prawdę. - uśmiechnął się - A teraz idź już, bo Ney się niecierpliwi.
Podeszłam pożegnać się z dos Santosem i Tello. To Neymar jakoś jeszcze zniósł. Jednak kiedy podeszłam do Bartry to myślałam, że Brazylijczyk zabije go wzrokiem. Nie chcąc ryzykować kolejnej kłótni pomiędzy piłkarzami, więc szybko pożegnałam się z Marciem. Oczywiście unikając zbędnych czułości.
- Możemy jechać. - powiedziałam i podeszłam do Neya
Wsiedliśmy do jego Volkswagena Touarega i ruszyliśmy z piskiem opon.
- A gdzie my właściwie jedziemy? - zapytałam

- Zobaczysz. To ma być niespodzianka.- widząc, że otwieram usta, aby zadać kolejne pytanie dodał - O nic więcej nie pytaj, i tak Ci nie powiem. - mówiąc to uśmiechnął się do mnie pokazując swoje śnieżnobiałe ząbki.
Do końca podróży siedziałam nic nie mówiąc, tylko oglądając widoki za oknem. Cały czas zastanawiałam się, gdzie wiezie mnie Ney. Nie znałam tej okolicy. Była bardzo ładna. Dookoła znajdowały się kolorowe budynki i piękna plaża rozciągająca się aż po horyzont. Nagle Neymar zasłonił mi czymś oczy.
- Nie podglądaj proszę. - powiedział
Posłusznie wykonałam polecenie chłopaka. Przez pięć minut jechaliśmy w kompletnej ciszy i oczy miałam przysłonięte ciemną opaską.
- Jesteśmy. Możesz wyjść z auta. - mówiąc to złapał mnie za rękę i pomógł mi wyjść z samochodu.
Na zewnątrz było ciepło. Poczułam zapach soli morskiej, co oznaczało że byliśmy blisko Morza Śródziemnego. Nagle poczułam, że nie czuję pod stopami ziemi. Neymar niósł mnie gdzieś na rękach.
- Odstaw mnie, przecież jestem ciężka. - poprosiłam Brazylijczyka, lecz nie ukrywam, że podobało mi się, że mnie podniósł.
- Jesteś lekka jak piórko. - powiedział i jakby na potwierdzenie swoich słów podrzucił mnie lekko do góry.
Nie protestowałam więcej. Było mi miło, że wypowiedział takie słowa.
- No. Jesteśmy. Odstawić Cię, czy jeszcze chwilę ponosić ? - zapytał puszczając "oczko"
- Byłabym Ci bardzo wdzięczna, jakbyś odsłonił mi oczy.
- Czyli chcesz zostać na moich rękach ? - bardziej oznajmił niż zapytał.
Kiedy czarna opaska zniknęła z mi z oczu ujrzałam prześliczny, ogromny dom. Na środku salonu stał duży stół na którym stały dwie czerwone świeczki tworzące romantyczny nastrój. Neymar musiał mieć wszystko już dawno zaplanowane, ponieważ w piekarniku piekła się zapiekanka ze szpinakiem, a na blacie w kuchni znajdowała się sałatka z tuńczykiem w sosie z mango.
- Rozgość się i rozejrzyj po domu, bo ja muszę jeszcze coś zrobić. - powiedział to i wszedł na piętro.
Ja zaczęłam się rozglądać po domu. Był on bardzo zadbany. Wszędzie panował nienaganny porządek. Nie spodziewałam się tego po Brazylijczyku. Poszłam wgłąb salonu i moją uwagę przykuła dębowa komoda znajdująca się obok ogromnych drzwi prowadzących do niemałego ogrodu. Na tej szafce stało jakieś zdjęcie. Kiedy podeszłam bliżej nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Na komodzie było moje zdjęcie w Blaugranowej koszulce wycięte z gazety.

- Widzę, że już znalazłaś najważniejszą rzecz w moim domu. - ni stąd ni zowąd pojawił się za mną Neymar przytulając mnie od tyłu.
Piłkarz ubrany był w garnitur. Wyglądał zniewalająco, ale nie mogłam mu tego przecież powiedzieć, ponieważ wciąż byłam jeszcze trochę zła za to, że dopiero dzisiaj powiedział mi, że będzie miał dziecko. Wiem, że to nie jego wina, że Carolina dopiero dwa dni temu powiedziała mu to. Jednak dziecko to nie był taki sobie błahy problem. To jest żywa istota, która potrzebuje zainteresowania, troski i opieki. Potrzebuje obojga rodziców.
- Lui, wszystko w porządku ? Od pięciu minut patrzysz się na mnie jak na zjawę. - zapytał zaniepokojony Neymar i swoją ręką dotknął mojego czoła.
- Tak. Teraz już wszystko w porządku.
Jego dotyk sprawił, że w całym ciele poczułam wibracje. Ciepło rozeszło się w nim w przeciągu kilku sekund. Byłam teraz szczęśliwa mimo tych wszystkich kłopotom.
- A jaka to okazja? - zapytałam wskazując na nakryty stół
Neymar musiał wyłożyć posiłek podczas kiedy ja oglądałam jego dom.
- Czy zawsze musi być jakaś okazja ? Ty tutaj jesteś i to wystarczy. - pocałował mnie w czoło.

Pocałował tak, jak kiedyś robił to mój tatuś. Ten, który teraz krąży gdzieś po Hiszpanii.
Przez to myślenie o moim tacie oczy mi się zaszkliły.
- Lui! Co się z Tobą dzisiaj dzieje? Chodź, może lepiej zjedzmy coś.
Podeszliśmy do stołu. Neymar nałożył mi porcję. Zaczęliśmy jeść w ciszy. Nagle Brazyliczyk zaczął się śmiać.
- Co jest ? - zapytałam.
- Ubrudziłaś się. - odpowiedział i zbliżył się do mnie. Kciukiem starł sałatę z kącika moich ust. Zbliżył swoją twarz do mojej tak,że czułam jego oddech na moim policzku. Spojrzałam mu prosto w oczy. Jego brązowe tęczówki obserwowały moje usta. Jego wargi zbliżyły się do moich. Pocałował mnie namiętnie.

- Smakujesz szpinakiem. - powiedział i po raz kolejny się uśmiechnął. - Chodź ze mną na chwilkę. - złapał mnie za rękę i zaprowadził na piętro jego domu.
Otworzył drzwi jednego z wielu pokoi na tym piętrze. W pokoju zobaczyłam duże łóżko na którym znajdowały się płatki czerwonych róż.
- Czy Ty chcesz mnie zaciągnąć do łóżka ?

- Skąd ten pomysł Skarbie.- odpowiedział i pocałował mnie w szyję.
Tak. Neymar chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Jednak o dziwo teraz mi to nie przeszkadzało. Chciałam tego. Zapomniałam o wszystkich problemach i dałam się ponieść chwili.
Neymar delikatnie ściągnął ze mnie bluzkę. Ja rozpięłam mu koszulę. Zaczęliśmy się całować. Poczułam się fantastycznie. Ja kocham go, a on kocha mnie.

_________________________________________________________________
I kolejny rozdział gotowy :)
Do napisania, Lui